Bas

Do chóru dołączyłem pół roku temu, bo brakowało mi wspólnego śpiewania, które ma tę przewagę nad solowym, że jest czymś na kształt wymiany energii pochodzącej jednocześnie z wielu ośrodków w czasie rzeczywistym. To taki polifoniczny kosmos.

Oczywiście mógłbym zaśpiewać solo, pod warunkiem że byłbym Justin Timberlake, a przy okazji nie pogardziłbym jego innymi atutami…

Poza tym działalność w chórze to dla mnie pierwsze w życiu zaangażowanie w sprawy naszej społeczności, więc mam podwójną frajdę z budowania Chór Voces Gaudii.

Zawodowo najpierw całe lata chciałem być nauczycielem, ale pierwszy rok polonistyki skutecznie pozbawił mnie złudzeń co do tej drogi. Ostatecznie zostałem teologiem z ambicjami dziennikarskimi i z tego powodu też kolejne lata pracowałem w bankowości, a teraz w ubezpieczeniach. Nigdy nie przestałem marzyć o byciu motorniczym lub maszynistą, a w przyszłości chciałbym prowadzić mały pensjonat gdzieś daleko od miasta, gdzie mógłbym robić to, co lubię, czyli piec chleby i ciasta, robić przetwory i dyskutować z ludźmi na dziwne tematy.

Poza tym lubię ciężkie kino i literaturę, po których mam egzystencjalne rozkminki i jak często się da z całym dobytkiem na plecach przemierzam samotnie polskie góry – w tym roku chciałbym przejść cały Beskid Niski.